Forum PC-info Strona Główna FAQ Użytkownicy Szukaj Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Rejestracja
PC-info
 [Śmieszne] Śliczne dziewcze w rózowych kalesonach popija dęb Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Tomekk
Administrator



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poniatowa
PostWysłany: Czw 12:44, 15 Wrz 2005 Powrót do góry

Nauczycielka mówi do ucznia:

- Dlaczego zawsze śpisz na lekcji
- Proszę panią ja nie śpie
- To powtórz ostatnie pytanie
- Daczego zawsze śpisz na lekcji...


Przychodzi uczeń do szkoły wchodzi na lekcje do klasy, trzasnoł dzwiami i rozjebał się na ławce.Nuczycielka podchodzi do niego zdenerwowana i mówi:

- Usiądz normalnie i przestan się tak zachowywać
- ( uczeń na to) Spierdalaj
- Idziemy do dyrektora ( mówi nauczycielka ) !
- Nie bo jemu nogi śmierdzą

Po chwili poszli jednak do dyrektora, dyrektor mówi:

- Twoje nazwisko
- Kwaśniewski

Dyro dzwoni do domu tego ucznia:

- Jest pan Kwaśniewski
- Nie ma wyjechał w delegacje

Nauczycielka do dyrektora:

- To co robimy
- No niewiem, ty spierdalaj a ja ide myć nogi
_________________


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tomekk
Administrator



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poniatowa
PostWysłany: Czw 12:48, 15 Wrz 2005 Powrót do góry

Kraków, autobus linii 173 – prawie pusty. Środek zimowego dnia, na dworze pada śnieg... i takie tam. Postaci występujące: Kanar, Kierowca, Ja. Siedzę w autobusie. Nagle wsiada Kanar.


Kanar: Bileciki do kontroli.
(Siedzę dalej i tylko szyderczo się uśmiecham)
Kanar: Bileciki!
Ja: Trąbka!
Kanar: Jaka trąbka?
Ja: Jaki bilecik?
Kanar: Proszę się nie wygłupiać i pokazać mi bilet!
Ja: Po co?
Kanar: Jestem kontrolerem MPK!
Ja: Nie wierzę panu!
Kanar: (pokazując mi legitymację kontrolera MPK) Oto moja legitymacja.
Ja: (pokazując legitymację szkolną) Oto moja.
Kanar: Proszę pokazać mi bilet!
Ja: Proszę pokazać mi pańską kartę szczepień!
Kanar: Ma pan bilet?
Ja: NIE!
Kanar: W takim razie proszę o dokumenty.
Ja: Nie mam.
Kanar: A ta legitymacja?
Ja: To nie moja. Znalazłem.
Kanar: To dlaczego jest na niej pańskie zdjęcie?
Ja: Zbieg okoliczności...
Kanar: Proszę pokazać mi dokumenty!
Ja: Są TAM! (wskazuję na wewnętrzną kieszeń kurtki Kanara).
Kanar: Proszę pokazać mi PANA dokumenty!!!
Ja: Którego pana?
Kanar: Pokaże mi pan dokumenty?
Ja: Nie pokażę!
Kanar: Bo zawołam Policję!
Ja: Bo zawołam ojca!
Kanar: Proszę przestać się wygłupiać!
Ja: Proszę przestać się czepiać!
Kanar: Pokaże mi pan bilet albo dokument?
Ja: No nie! Pan jest monotematyczny!!!
Kanar: Jeśli nie zobaczę biletu, będę zmuszony pana zatrzymać.
Ja: Może wreszcie wyjaśni mi pan, kim pan jest?
Kanar: (trochę zdezorientowany) Jestem kontrolerem MPK!
Ja: Proszę o legitymację.
Kanar: Już pan widział!
Ja: Chcę do ręki!
(Kanar wyciąga legitymację i podaje mi)
Ja: (biorę ją, chowam do kieszeni, po czym wyciągam) Dzień dobry, bileciki do kontroli.
Kanar: Co proszę???
Ja: Słyszał pan, jestem kontrolerem i proszę pana o bilet do kontroli.
Kanar: To jestem kontrolerem!!!
Ja: Ma pan bilet?
Kanar: Nie potrzebuję, pracuję w MPK!
Ja: Tak, a mój ojciec pracuje w NASA. Płaci pan teraz, czy mam wystawić blankiecik?
Kanar: (rzucając się na mnie) Proszę oddać mi moją legitymację!!!
Ja: Aaaaaa!!! To jest napad na człowieka na służbie! Panie kierowco, proszę zatrzymać autobus!!!

(Kierowca zatrzymuje autobus, wychodzi z kabiny i podchodzi do nas)
Kierowca: Co tu się dzieje?
Ja: Jestem kontrolerem MPK, a ten pan nie ma biletu!
Kanar: Nieprawda! To ja jestem kontrolerem, a on nie ma biletu!
Kierowca: (zwracając się do nas obu) Proszę o legitymację. (Podaję mu legitymację, on ogląda ją dokładnie i mówi do mnie) To nie jest pana zdjęcie!
Ja: Jestem po operacji plastycznej.
Kierowca: (do Kanara) Ale pan jest całkiem podobny...
Kanar: Bo to moja legitymacja!
Kierowca: (wskazując na mnie) Tylko dlaczego miał ją ten pan?
Kanar: Bo mi ją zabrał!!!
Ja: Nieprawda! To jest pomówienie! (przypadkiem wypada mi z kieszeni karta miesięczna)
Kierowca: (podnosząc ją) Czy to pana?
Kanar: Przecież mówił pan, że nie ma biletu!
Ja: A niby skąd miałem wiedzieć, że wystarczy karta? Przecież pan pytał o bilet!
Kanar i Kierowca: IDIOTA!!!




---------

Przychodzi facet do lekarza i mówi:
-Niech mnie pan wykastruje!
Lekarz spojrzał na faceta... przystojny, widać zna się "na rzeczy", więc pyta:
-Jest pan pewien?
-Tak, proszę mnie wykastrować!
No to dostał skierowanie, wykastrowali go, potem ten sam lekarz się go pyta:
-Mam pytanie: dlaczego?
-To przez religie mojej narzeczonej. Powiedziała, że muszę się...
-...obrzezać??
-Właśnie!
A co ja powiedziałem?

--------

Jedzie dwóch pedałów samochodem, nagle buch - wpada na nich z tyłu samochód. Kierowca wychodzi, przeprasza bardzo i gęsto się tłumaczy, że nie zauważył. Jeden pedał mówi do drugiego:
- Gieniu, dzwoń na policję!.
Facet krzyczy:
- Panowie, poczekajcie.
Poszukał w kieszeniach, wygrzebał 50zł, daje im, ale dalej jeden mówi do drugiego:
- Gieniu, dzwoń na policję!.
No to znowu facet grzebie w kieszeniach, znalazł w sumie 200zł ale dalej słyszy:
- Gieniu, dzwoń na policję!.
Facet zdesperowany znalazł jeszcze w swoim samochodzie w sumie 300zł, ale cały czas:
- Gieniu, dzwoń na policję!.
Facet się wkurzył, schował pieniądze i krzyczy:
- Dobra, a ch... wam w dupę!
A pedał:
- Gieniu, czekaj, pan chce się dogadać!

--------

Zona ustalila z mezem, ze jezeli przyjdzie mu ochota, zeby sie z nia p*.*yc,
to delikatnie np. przy dzieciach , zapyta 'Czy pralka dziala?'.
Pierwszego dnia maz pyta:
- Czy, pralka dziala?
- Nie, pralka zepsuta.
Nastepnego dnia...
- Pralka dziala?
- Nie, dzis tez nie dziala.
Trzeciego dnia:
- Pralka dziala?
- Nie, zepsuta.
No to sie stary wkurzyl, poszedl do pokoju i sie zamknal (w pokoju).
Przychodzi zona.
- Przepraszam... Pralka juz dziala...
- Nie trzeba, zrobilem pranie reczne

--------


Siedzi facet w tramwaju i zajada czereśnie. Na przystanku wsiada do tramwaju młoda dziewczyna i siada naprzeciwko niego. W pewnym momencie facet pstryka jej pestką między nogi i mówi:
- 1:0!
Dziewczyna wyciąga z siatki woreczek z czereśniami, po chwili pstryka pestką między nogi faceta i mówi:
- 1:1!
- Nieprawda, bo słupek!

---------

NiedŹwiadek kupił motorek. Zadowolony jedzie przez las i spotkał zajączka. Pyta się:
- Ty zając chcesz się przejechać ?
- No pewnie.
- To wsiadaj. Jadą przez las 40 na godzinę, 50, 60. Nagle niedŹwiadek poczuł mocny ucisk i mokro. Pyta się:
- Ty zając, zlałeś się ze strachu ? Na to zajączek ze spuszczona głową.
- Tak, zlałem się. Jechałeś bardzo szybko i się bałem. Zając postanowił się odegrać. Zapożyczył się i kupił szybszy motorek. Szukał niedŹwiadka. W końcu szczęliwy znalazł. I pyta się:
- Ty niedŹwiedŹ chcesz się przejechać ?
- No pewnie. Jadą przez las 40 na godzinę 50, 60, 70, 80. Nagle zajączek poczuł mocny ucisk i mokro. Szczęliwy pyta się niedŹwiadka:
- Ty niedŹwiedŹ, zlałeś się ze strachu ? Na to niedŹwiadek ze spuszczoną głową:
- Tak, zlałem się. Jechałeś bardzo szybko i się bałem. Zając szczęliwy odpowiada.
- No to się zaraz zesrasz, bo nie mogę dosięgnąć do hamulca.


-----------


W aptece stoi nieśmiały chłopak. Gdy wszyscy klienci wyszli, aptekarz pyta:
- Co, pierwsza randka?
- Gorzej - odpowiada chłopak. - Pierwsza gościna u mojej dziewczyny.
- Rozumiem - mówi aptekarz. - Masz tu prezerwatywę.
Chłopak się rozochocił:
- Panie, daj pan dwie, jej mama też podobno niezła laska.
Po gościnie dziewczyna robi chłopakowi wyrzuty:
- Gdybym ja wiedziała, że ty taki niewychowany, cały wieczór nic nie powiedziałeś i patrzyłeś na podłogę, nigdy bym ciebie nie zaprosiła.
- A gdybym ja wiedział, że twój ojciec jest aptekarzem, to bym nigdy do was nie przyszedł!


-----


Jasiek zaprosił swoją mamę na obiad w mieście, w którym studiował, wynajmował małe mieszkanko razem z koleżanką Justyną. Jednak, kiedy matka przyjechała do synka, nie mogła nie zauważyć, że współlokatorka syna jest wyjątkowo ładną i seksowną blondynką. Jak to każda matka zaczęła się zastanawiać, czy aby z tego ich wspólnego mieszkania nie wynikną jakieś problemy. Syn zauważył, jak matka patrzy na Justynę i kiedy byli sami powiedział:
- Domyślam się o czym myślisz, ale zapewniam cię, że ona i ja jesteśmy tylko współlokatorami. Nic nas nie łączy.
Tydzień później Justyna pyta się Jaśka:
- Słuchaj, nie chcę nic sugerować, ale od ostatniego obiadu z twoją matką, nie mogę znaleźć mojej pamiątkowej cukierniczki. Chyba jej nie wzięła, jak myślisz?
Jasiek zdecydował się napisać list do matki:
"Droga mamo, nie piszę, że wzięłaś pamiątkową cukiernicę Justyny, nie piszę też, że jej nie wzięłaś. Fakt jednak pozostaje, że od kiedy byłaś u nas na obiedzie tydzień temu, nie możemy jej znaleźć."
Odpowiedź przyszła parę dni później.
"Drogi Jasiu, nie twierdzę, że sypiasz z Justyną, nie twierdzę też, że z nią nie sypiasz. Fakt jednak pozostaje, że gdyby Justyna spała we własnym łóżku, już dawno by ją znalazła. Buziaczki, mama"


---------


Dwie zakonnice w sklepie mięsnym:
jedna - proszę dwie parówki
druga - weź trzy, jedną zjemy!

---

dobra starczy ... ehh pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tomekk
Administrator



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poniatowa
PostWysłany: Czw 12:51, 15 Wrz 2005 Powrót do góry

Morderca skazany na 25 lat wiezienia, ucieka. Włamuje się do pewnego domu,
gdzie zastaje młoda parę podczas wieczornych igraszek. Bandyta przywiązuje
mężczyznę do krzesła i zostawia w kacie pokoju, po czym rzuca kobietę na
lóżko. Przez chwile całuje jej szyje, po czym wybiega. W tym momencie
związany chłopak podpełza do dziewczyny i mówi:
- Kochanie, ten facet to bandyta,! od lat nie widział kobiety,
będzie się na tobie wyżywał seksualnie, ale bądź dzielna, od tego zależy
nasze życie. Pozwól mu zrobić wszystko, na co ma ochotę i udawaj,
że ci się podoba. Widziałem jak całował twoja szyję.
- Ależ skarbie - przerywa kobieta - On nie całował mojej szyi, tylko mi
szeptał do ucha.
- Co ci szeptał??
- Pytał, gdzie trzymamy wazelinę. Bądź dzielny, kochanie!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tomekk
Administrator



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poniatowa
PostWysłany: Czw 12:55, 15 Wrz 2005 Powrót do góry

Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł
niestety mieć
dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po
dokonaniu
wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na
golfa,
zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty".
Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się
objazdowy
fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do
drzwi w
nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem.
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go
do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani,
specjalizuję się
w dzieciach.
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta
i po chwili
pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się
zupełnie na
mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak
ze dwa - trzy
razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z
pewnością parę
w łóżku. Nieraz doskonałe efekty osiąga się na dywanie w
salonie. Naprawdę
można się wyluzować.
"ywan w salonie." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego, że mnie i
Harry'emu nic
nie wychodziło."
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. -
kontynuuje
fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli
strzelę z
sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że
będzie pani
zadowolona z rezultatu.
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija
dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas
roboty,
człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i
wychodzę
nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć,
że rezultaty
mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania.
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia.
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne
bliźniaki!
Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi
przy
współpracy.
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie. Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do
parku. Ale
był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby
zobaczyć
mnie w akcji. TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY
GODZINY
ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała
tak głośno, że
z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się
spieszyć, bo
zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy
wiewiórki
zaczęły mi obgryzać sprzęt.
- Sprzęt. - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan
powiedzieć, że
wiewiórki naprawdę obgryzły panu. khem.. sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak
hartowana stal.
No cóż, jestem gotów, rozstawię tylko statyw i możemy się
zabierać do
roboty.
- STATYW ?
- No a jakże, musze na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest,
żeby ją stale
nosić. Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, ZEMDLAŁA!!!!




Leci pięciu kolesi łodzią podwodną nad pustynią, lądują, wysiada siedmiu i zaczynają rąbać dzrzewo, wysiada dziewiąty i mówi że tego lasu sie nie wycina, a oni dalej to wapno mieszają.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tomekk
Administrator



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poniatowa
PostWysłany: Czw 12:56, 15 Wrz 2005 Powrót do góry

Wleciala mucha do cipy,
kreci sie, miota, wyleciec nie moze...
W pewnej chwili zrezygnowana rzuca:
Zaraz mnie krew zaleje, albo **uj strzeli !!!

---

Pani kazała dzieciom przygotować historyjkę z morałem, którą opowiedzieli im rodzice.
Pierwsza Małgosia:
-Moi rodzice hadują kury na mięso. Kiedyś kupili dużo piskląt, już liczyli ile zarobią, ale większość piskląd zdechła.
-Dobrze Małgosiu, i jaki z tego morał?
-Nie licz pieniędzy z kurczaków, zanim nie dorosną, tak powiedzieli rodzice.
Kolej na Jasia (pani łyka walium):
-Dziadek Staszek podczas wojny był cichociemnym. No i zrzucali go na spadochronie do Polski. Miał mundur, stena, 100 naboi, nóż i butelkę whisky. Pięćdziesiąt metrów nad ziemią zauważył, że leci w środek niemieckiego garnizonu. Szkopy już go zauważyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whysky naraz, żeby się nie stłukła, na dwudziestu metrach odpiął spadochron i spadł między Niemców. I tu dawajjjjj! Dziadek pruje ze stena! Niemcy walą się na glebę jak afgańskie domki. Juchy więcej niż na filmach z Arnoldem. Z osiemdziesięciu ubił i skończyły mu się pestki, to wyjął nóż i kosi Niemców jak Boryna zboże. Na trzydziestych klinga poszłaaa, resztę dziadek zarąbał z buta i uciekł.
W klasie konsternacja. Pani - cała w spazmach - pyta:
-Śliczna historyjka, ale jaki jest morał?
-Też taty pytałem, a on na to: "Nie wkur.wiaj dziadka Staszka jak jest naje.bany"

---

Przychodzi koleś do sklepu z zabawkami i mówi do sprzedawczyni:
- Dzieńdobry, chciałbym żeby Pani poleciła mi jakieś wypasione puzzle, ale żeby były trudne, bo strasznie dobry jestem w te klocki.
Sprzedawczyni przyniosła mu 1000 elementów - obraz przedstawia du.pe zebry - same czarne i białe elementy.
Koleś na to patrzy i mówi:
- A czy można coś trudniejszego, bo nie chwaląc się takie klocki układam jak się śpiesze na tramwaj.
Sprzedawczyni popatrzyła na niego i przyniosła mu zestaw wymiatacza puzzli:
10.000 elementów, obraz przedstawia zamgloną droge podczas śnieżycy - wszystkie szare.
Koleś patrzy i mówi:
- Chyba se Pani jaja robi ze mnie. Takie klocuszki to moje dzieci pykają na śniadanie.
Babka już złapała ciśnienie i poszła na zaplecze szukać czegoś trudniejszego. Nie ma jej i nie ma, w końcu przychodzi i dźwiga jakieś ogromne pudło. Zawartość: 50.000 puzzli, 25m2, obraz przedstawia zaćmienie słońca w jaskini - hardcore dla zwykłego wymiatacza puzzli. Ale koleś na to patrzy i mówi:
- No nie Serio Pani myśli, że taki słaby jestem?! Ona wpada w szał i krzyczy do kolesia:
- PANIE wypier****.... PAN ZE SKLEPU, PRZEJDŹ PAN PRZEZ JEZDNIE, WEJDŹ PAN SKLEPU NA PRZECIWKO, TAM POPROŚ PAN KILOGRAM BUŁKI TARTEJ ..........................
...........I SE PAN KUR.. UŁÓŻ ROGALA


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tomekk
Administrator



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poniatowa
PostWysłany: Czw 12:56, 15 Wrz 2005 Powrót do góry

Siostra Małgorzata przez pomyłkę trafiła do piekła. Przerażona dzwoni do Świętego Piotra i mówi:
- Tu siostra Małgorzata! Popełniono straszny błąd! - wyjaśniła całą sytuację i uzyskała obietnicę, że pomyłka szybko zostanie naprawiona.
Niestety, Święty Piotr w natłoku obowiązków najwyraźniej o niej zapomniał. Następnego dnia siostra Małgorzata znów dzwoni:
- Proszę, zabierzcie mnie stąd natychmiast! Na dzisiejszy wieczór zaplanowana jest orgia! Obecność obowiązkowa...
Święty Piotr przejął się losem siostry Małgorzaty i obiecał jak najszybciej sprawę załatwić. Niestety, zapomniał i tym razem.
Przypomniał sobie dopiero nazajutrz, gdy usłyszał dzwonek telefonu. Z drżącym sercem podnosi słuchawkę i słyszy:
- Cześć Piotrek, tu Gosia. Nie zawracaj już sobie głowy...

==

Młody hipis wsiada do autobusu i zauważa młodą i bardzo ładną zakonnicę. Siada więc koło niej i pyta czy nie chciała by z nim uprawiać seksu.
- Nie! - odpowiada zakonnica. - Jestem poślubiona Bogu. - Wstaje i zmieszana wysiada na następnym przystanku.
Kierowca autobusu, który słyszał całe zamieszanie odwraca się i mówi:
- Jeśli naprawdę chcesz się z nią przespać to mogę ci powiedzieć jak.
- Nawijaj! - odpowiada hipis.
- Ona codziennie chodzi o północy na cmentarz na nocne modlitwy. Wystarczy, że ubierzesz się w białą szatę z kapturem, obsypiesz brodę świecącym (fluorescencyjnym) proszkiem, wyskoczysz znienacka i powiesz, że jesteś Bogiem!.
Tak też hipis zrobił. Przebrał się, wyskoczył zza na nagrobka i powiedział, że jest Bogiem i chce się przespać z zakonnicą.
Zakonnica zgodziła się bez gadania ale poprosiła żeby był to stosunek analny bo musi ona pozostać dziewicą. Hipis zgodził się a gdy skończył zrzucił kaptur i krzyknął:
- Ha, ha, jestem hipisem!
- Ha ha! krzyknęła zakonnica. Jestem kierowcą autobusu!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tomekk
Administrator



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poniatowa
PostWysłany: Czw 12:57, 15 Wrz 2005 Powrót do góry

Idzie pijak nawalony jak szpadel po ulicy i cos go nagle uderzeylo mocno w plecy...
odwraca sie powoli, a tam chodnik.

Facet sie skarzy lekarzowi:
-Panie doktorze, jak sie kocham z zona to mam za szybko wytrysk.
-No to niech pan przy nastepnym stosunku z zona strzeli ze straszaka. To pana wystraszy i do wytrysku nie dojdzie.
Nastepnego dnia facet przychodzi do lekarza, a ten sie od razu pyta:
-No i jak bylo?
-No kiepsko...Kochalismy sie na pozycji 69, jak juz nie moglem powstrzymac wytrysku to wystrzelilem.
-No i co sie stalo? - Pyta lekarz
-Zona nasrala mi na twarz, odgryzla 5cm penisa, a z szafy wyszedl sasiad z rekoma w gorze.

===

Trzech skazańców jedzie do więzienia. Każdy z nich mógł ze sobą zabrać jedną
rzecz. Jeden pyta drugiego
- Co masz ze sobą ?
- Wziąłem sobie farby, będę malował w wolnej chwili. A Ty co masz?
- A ja mam karty, zagramy sobie od czasu do czasu.
Trzeci więzień patrzy się na nich i chichocze szyderczo.
- A ty co zabrałeś? - pytają
Wtedy on wyciąga pudełko tamponów...
- ????????????
- Po co Ci to ???
Wyciąga ulotkę i czyta:
- Będę mógł jeździć konno, pływać, biegać...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tomekk
Administrator



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poniatowa
PostWysłany: Czw 12:58, 15 Wrz 2005 Powrót do góry

Pewnemu rolnikowi żona robiła niesamowicie dobre kanapki, kiedy szedł robić na pole. Kanapki ze świeżego chlebka, ze świeżutkim serkiem, wędlinką, sałatką i innymi bajerami. Rolnik pewnego razu poszedł robić w pole, kanapki zostawił na kamieniu jak zawsze... Po kilku godzinach pracy, zmęczony podchodzi do kamienia skonsumować kanapki...a tu ich nie ma! Następnego dnia żona znowu zrobiła mu pyszne, jak zawsze, kanapeczki, rolnik poszedł robić w pole, aby po kilku godzinach pracy zauważyć, że znowu mu ktoś zawinął kanapeczki! Wkurwił się rolnik i postanowił, że następnego dnia będzie patrzył zaczajony za drzewem, jak kto mu podwędza kanapki! Jak pomyślał - tak zrobił. Zaczaił się i patrzy - a tu policjant podbiega i porywa jego drugie śniadanie! Rolnik biegnie za nim. Biegnie, patrzy, że policjant biegnie do lasu - rolnik za nim! policjant siada miedzy drzewami, odpakowuje kanapki, wyciąga z nich zawartość, wyrzuca wędlinę, ser, sałatę i inne dodatki, bierze dwie kromki chleba, przykłada sobie do piersi i masując swoją klatkę piersiową woła głośno: "O kurwaa! Jaki ja jestem pojebany!"
-------------------------------------------

Szybkościomierz samochodu Bormanna pokazywał 80 km/h. Obok szedł Stirlitz udając, że nigdzie się nie spieszy.

------------------------------------------------------
Himmler wzywa jednego ze współpracowników:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- 45
- A czemu nie 54?
- Bo 45!
Himmler zapisuje w aktach "charakter nordycki" i wzywa następnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- 28
- A czemu nie 82?
- Może być i 82, ale lepsza jest 28.
Himmler zapisuje w aktach "charakter bliski nordyckiemu" i wzywa kolejnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową
- 33
- A czemu nie... a to wy, Stirlitz.

-----------------------------------------------------
Stirlitz wszedł do gabinetu i ujrzał Mullera leżącego na podłodze i nie dającego oznak życia.
- Otruty - pomyślał Stirlitz przyglądając się rączce siekiery wystającej z piersi.

-----------------------------------------------------
Stirlitz wchodzi do gabinetu Muellera:
- Nie chciałby pan pracować dla radzieckiego wywiadu? - pyta. - Nieźle płacą.
Zszokowany Muller patrzy podejrzliwie. Stirlitz zmieszany idzie do drzwi. Przystaje:
- Nie ma pan przypadkiem aspiryny? - pyta. Wie, że ludzie zapamiętują tylko koniec rozmowy.

-----------------------------------------------------
Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie dzieci. Od ukradka dzieci puchły i umierały.

-----------------------------------------------------
Stirlitz wypoczywa w swoim tajnym mieszkaniu. Nagle wazon z kwiatami spada z parapetu i rozbija Stirlitzowi głowę. To tajny sygnał - znak, że jego żona właśnie powiła syna. Stirlitz ukradkiem ociera ojcowskie łzy. Tęskni. Od siedmiu lat nie był w domu.

-----------------------------------------------------
Stirlitz usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył je. Za drzwiami stał kotek.
- Chcesz mleczka, głuptasku? - spytał czule Stirlitz.
- Sam jesteś głupi! Właśnie przyjechałem z Centrali - odrzekł kotek.
_________________


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wilkxo
Gość




PostWysłany: Wto 14:05, 21 Sie 2007 Powrót do góry

ogfd
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)